23 Obserwuję
Marlena23

Marlena23

Mała apokalipsa

Mała apokalipsa - Tadeusz Konwicki W "Małej Apokalipsie" czytelnik wybiera się razem z narratorem i jednocześnie głównym bohaterem książki w peregrynację po peerelowskiej Warszawie, by na koniec towarzyszyć mu w samospaleniu. Wzorem Dantego, przemierzamy wszystkie kręgi piekielne, nie ma w powieści bowiem przestrzeni bezpiecznej, w którą nie wdarłby się system totalitarny. Konwicki w swoim dziele opisuje Apokalipsę małą, ale dlatego straszliwszą, codzienną, poniżającą w swoim skarleniu. Brak już tu podziałów na dobrych i złych, opozycjoniści wcale nie różnią się wiele od komunistycznych dygnitarzy, nędza codziennego bytowania przechodzi w inny wymiar, staje się częścią zubożenia moralnego. Dla mnie, osoby urodzonej już w Ojczyźnie wolnej i niepodległej, utwór ten ma ogromne znaczenie. Znam historię, a mimo to nie miałam pojęcia o tym, jak wyglądała szara komunistyczna codzienność. Konwicki posługuje się tu niejednokrotnie krzywym zwierciadłem groteski, ironią nieco minimalizuje pesymistyczny wydźwięk, choć trzeba przyznać, wrażenie całkowitego rozkładu, rozpadu i nieuchronnie zbliżającego się końca towarzyszy całej lekturze. Czytałam wielokrotnie, zapewne jeszcze do niej wrócę.